Pierwsze święta bez Mamy :(
Niby z rodziną, niby miło, ale ciężko się powstrzymać od łez...

Pamiętam zeszłoroczne święta. Też były inne. W zeszłym roku, w czerwcu zmarła moja babcia, u której zawsze odbywały się święta, więc tym razem Mama z moją pomocą urządzała Wigilię u nas. Po raz pierwszy w małym, rodzinnym gronie. 
Pamiętam nasze rozmowy podczas krzątania się w kuchni. Ja młoda buntowniczka nielubiąca świąt starałam się Mamie wytłumaczyć jak sztuczne wydaje mi się być składanie życzeń przy łamaniu się opłatkiem. Na co przy Wigilii usłyszałam słowa, które bardzo zapadły mi w pamięć. Mama trzymając opłatek w rękach powiedziała: "to są szczere życzenia, z głębi serca..." 
Pierwszego dnia świąt  zrobiła po raz pierwszy, i jak się później okazało po raz ostatni, kaczkę z jabłkami.

To były wyjątkowe święta.

wczoraj były moje urodziny.
pierwsze bez mojej Mamy.
już od dawna nie organizowaliśmy imprez urodzinowych (bo z tego wyrosłam), ale to właśnie Mama pamiętała o tej dacie i starała się przygotować mi jakąś niespodziankę.  w zeszłym roku rodzinka zaskoczyła mnie tortem w kształcie serca, który Mama własnoręcznie zrobiła.
mój Tato o dacie moich urodzin nie pamięta, wczoraj też sobie nie przypomniał.
w takich dniach szczególnie mi jej brakuje.

od poprzedniego wpisu minęło kilka tygodni, szalonych tygodni
zaszło kilka zmian
mam pierwszego chłopaka, starszego ode mnie o 7 lat
poznaliśmy się przez moja koleżankę,  w knajpie
spotkanie trwało chwilę, bo spieszyłam się na ostatni autobus do domu, ale później jeszcze kilka razy się powtórzyło i tak jakoś wyszło....
on studiuje we Wrocławiu, obecnie jest na pierwszym roku historii (nie znoszę tego przedmiotu) i spotykamy się co 2 tygodnie, kiedy on zjeżdża do domu
on poznał już mojego tatę, ja jego rodziców jeszcze nie
nie przypadł tacie do gustu, głównie z racji wieku, mam nadzieje,że z czasem zmieni zdanie...


w tym tygodniu zaczyna się przerwa świąteczne, więc być może uda nam się spotkać już w środę. nie mogę się doczekać