Kolejnym ważnym dniem był czwartek tego samego tygodnia. Był to pamiętny dzień, bo Mama dostała krew i została wypuszczona do domu. Zaskakujące było to, że Mama czuła się bardzo dobrze, sama chodziła. Pamiętam, że tego dnia zrobiliśmy na jej wyjście ze szpitala obiad i podaliśmy go na balkonie, żeby podkreślić wyjątkowość tego dnia. Dużo wtedy było radości, rozmów. To był tez niesamowity dzień, bo odwiedziło nas baaardzo dużo gości- jak nigdy. Przyszli sasiedzi z kwiatami i czekoladkami, Póżniej przyjechał najmłodszy brat mojej babci (mamy mojej Mamy) wraz z żoną. Były to osoby, które normalnie nigdy nas nie odwiedzały. Po takim, pełnym emocji dniu Mama była zmęczona, leżała w salonie, gdzie jeszcze rozmawialiśmy w trójkę z Tatą. To właśnie wtedy odbyła się dyskusja o to do jakiej klasy mam pójść w liceum, bo miałam do wyboru klasę matematyczno-informatyczną i z językiem niemiecki. Zadecydowaliśmy (a głównie Mama), że będzie pójdę do klasy ścisłej. Po tej dyskusji jeszcze usłyszałam od Mamy: co to dzisiaj tyle osób nas odwiedziło?, czy ja umieram?  Ja byłam przekonana, że Mama właśnie wychodzi z choroby, przecież dziś tak dobrze się czuła, a poza tym ona miała taką silną wolę życia, bo przecież miała jeszcze dzieci do wychowania. Szybko zaprzeczyłam jej niedorzecznym pytaniom.

Do tej pory nie pisałam o tym, ale dostałam się do najstarszego liceum w moim mieście, tzw. Z tradycjami, które słynęło z surowości nauczycieli do tego stopnia, że często uczniowie zmieniali szkołę na łatwiejszą po pierwszym semestrze. Pamiętam do dziś, jak Mamie powiedziałam, że dostałam się do tej szkoły. Mama wtedy była w szpitalu, ponieważ rak przeniósł się na szpik, przez co organizm Mamy nie potrafił produkować Antyle wartościowej krwi, która pozwalała by jej na wstanie z łóżka o własnych siłach, a ponadto była jeszcze regularnie karmiona morfina w celach przeciwbólowych, co dodatkowo pozwalało jej tylko na leżenie w łóżku. Dodam tylko, że Mama wymagała podawania regularnych dawek krwi, z którą tez był problem, bo miała bardzo rzadką grupę krwi AB. Po przetoczeniu krwi zazwyczaj Mama odżywała i można było z nią porozmawiać. Zaraz po zobaczeniu listy osób, które dostały się do liceum przyszłam do szpitala, żeby jej to powiedzieć. Bardzo się ucieszyła. Powiedziała, że spełniłam jej marzenie. Od razu uprzedzę. Mama ani razu nie powiedziała mi wcześniej, gdzie chce, żebym poszła, choć wielokrotnie pytałam ją o zdanie. Ona jednak uznała, że to jest moja decyzja i sama mam ją podjąć, bo ja będę przez kolejne 3 lata musiała chodzić do tej szkoły.

...



Nie było mnie tu ponad półtora roku. Głównie dlatego, że nie miałam na to czasu. Wiem, jest to najczęstsza wymówka. Aczkolwiek w rzeczywistości nie zauważyłam jak minął mi czas od stycznia  do czerwca, bo najpierw był koniec semestru i walka o oceny. Później były krótkie ferie i kolejny semestr, gdzie starałam się nie nawalać z ocenami w szkole, ale nie było to łatwe, bo ja też zajmowałam się po lekcjach pomocą bratu w odrabianiu jego zadań domowych, gotowaniem i sprzątaniem. Sama się sobie dziwie, że potrafiłam w roku szkolnym łapać się na tym, że o godzinie 22 szoruje kuchenkę, albo gotuje obiad na następny dzień. Moi koledzy z klasy o tej porze zazwyczaj uczyli się.

piszę dopiero teraz, bo było mi ciężko przez cały dzień zebrać się do pisania.
szkoła i inne obowiązki zajęły mi większość czasu
właśnie minął 9. stycznia jest to data urodzin mojej Mamy.
dziś po raz pierwszy bez niej.
wcześniej ten dzień był raczej hucznie oblewany, zwłaszcza jak byłam młodsza.
2 lata temu Mama dostała najlepszy prezent. Zrobiła sobie go sama. rzuciła palenie i do śmierci już nie paliła.
Obecnie jest to również dla mnie wyjątkowa data. każdego roku będę na pewno myślała o niej i starała się wspominać te laurki, które jej rysowaliśmy (ja i mój brat), a później staraliśmy się upiec jakieś ciasto, kupić coś wyjątkowego.
2 lata temu pamiętam,że kupiłam Mamie zestaw 3 misek plastikowych. Niby nic szczególnego, ale ona tak bardzo się cieszyła z tego prezentu,że nie chowała tych misek do szafki przez długi czas i wszystkim gościom wspominała z radością i dumą skąd taka ozdoba na blacie kuchennym. Ten prezent sprawił dużą radość zarówno Mamie jak i mnie.

czasami jest tak,że wolę aby miniony dzień się wcale nie wydarzył. cicha wojna panująca w domu jest strasznie męcząca. stres który sprawia,że slyszę bicie swojego serca nie jest niczym dobrym. nie zawsze najłatwiejsze rozwiązanie jest łatwe do wykonania. zbyt często nie udaje nam się porozumieć w kluczowych kwestiach, starając się ominąć temat nie unika się problemu, lecz powoduje, że coraz bardziej nam doskwiera dany problem i dopiero w sytuacji, gdy wszystkie emocje przekroczą maksimum, jakie można znieść dochodzi do wybuchu, krzyku, łez i wypowiada się słowa, które ranią, których tak na prawdę nie chciało się powiedzieć i w spokojniej rozmowie nikt by ich nie powiedział.
z wiekiem zauważam coraz więcej takich problemów, których mogłoby wcale nie być...smutno mi

jak jest mi tak bardzo źle, to słucham muzyki. mam kilka utworów, które przywołują wspomnienia i działają kojąco na moje nerwy i smutki, najczęściej są to stare utwory Kasi Nosowskiej



Witam w Nowym Roku!

Te święta wyjątkowo spędziliśmy w Niemczech, u mojej cioci. Było inaczej i to właśnie było mi bardzo potrzebne. Bez łez się nie obyło przy stole wigilijnym, ale sytuacja była do opanowania. Ciesze się, że uczestniczyłam w przygotowaniach świątecznych z ciocią na tych samych zasadach, co wcześniej z Mamą.
Na sylwestra ciocia zaprosiła swoich znajomych, też Polaków. Było sporo alkoholu, w wyniku czego nie obyło się bez łez i tańców przy jugolskiej muzyce. W Nowy Rok wracaliśmy do domu z Tomasem, przyjacielem rodziny, zakochanym bez pamiętnie w najmłodszej siostrze mojej Mamy. Dla niego wizyta w Polsce jest dobrym pretekstem na spotkanie z wybranką serca.